To ewolucja rynku pracy, czy szalona rewolucja?
Niełatwo jest dziś ekspertom jednoznacznie określić z jakim rynkiem pracy mamy do czynienia. W czasie, gdy pandemia wywraca świat do góry nogami, mnie zadziwia fakt, że rządowi decydenci skupiają się na działaniach, które przesuwają jedynie wskaźnik wzrostu bezrobocia o kilka miesięcy w czasie.
Wsparcie finansowe dla pracodawców, choć bezspornie istotne dla gospodarki, nie jest równoznaczne z zabezpieczeniem i zapewnieniem pracownikom poczucia bezpieczeństwa.
Łatwo dostrzec, że problemów w kraju mnoży się tak wiele i najwyraźniej trudno jest im wszystkim poświęcić należytą uwagę. Jednak przygotowanie ludzi do poradzenia sobie z załamaniem rynku pracy, który – wiele na to wskazuje – nas nie ominie, wydaje się być kluczowym wyzwaniem.
Dlatego, tak ważne jest, by ze szczególną uwagą przyglądać się aktualnym statystykom i badaniom. Nie tylko sytuacji zdrowotnej, ale także zawodowej ludzi.
Zdrowie i praca to obszary, ściśle ze sobą powiązane. Leżą u podstaw bezpieczeństwa i komfortu naszego życia.
Tak było jeszcze niedawno… rynek pracownika.
Do czynienia mamy z nim wówczas, gdy bezrobocie sukcesywnie spada. Na rynku znajduje się więcej ofert pracy, niż osób zainteresowanych jej podjęciem. Poszukujący pracy mogą przebierać w ofertach, a nawet stawiać pracodawcom własne warunki. W efekcie rosnących wynagrodzeń, następuje też wzrost PKB. Sytuacja taka miała miejsce w Polsce przed rokiem. W październiku 2019 roku poziom bezrobocia był stosunkowo niski – wynosił 5,0 proc, tj. 840,5 tysiąca zarejestrowanych bezrobotnych.
Tak jest dziś wg oficjalnych statystyk
Z opublikowanej przez Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii (MRPiT) w dniu dzisiejszym informacji wynika, że stopa bezrobocia w październiku 2020 wyniosła 6,1 proc i utrzymała się na podobnym poziomie, jak w dwóch poprzednich miesiącach. W komunikacie przeczytać można m.in.:
Ze wstępnych danych wynika, że liczba bezrobotnych w końcu października 2020 roku wyniosła 1 mln 19 tys. osób i – w porównaniu z końcem września 2020 roku – spadła o 4,7 tys. osób, czyli o 0,5 proc.
Jak to możliwe?
Pytanie to zadaje sobie ostatnio wielu z nas. Pandemia w pełnej ofensywie, wisi nad nami światowy kryzys. Firmy wprowadzają strategie przetrwania, planują redukcję lub już redukują zatrudnienie. Ludzie boją się o swoją przyszłość zawodową – a w tym samym czasie MRPiT komunikuje niemalże sukces… Podkreślając, że ‘według danych Eurostatu we wrześniu 2020 roku Polska była, po Czechach, drugim krajem w UE o najniższej stopie bezrobocia…’
Co na to rzeczywistość?
Trochę historii… bezrobocia
Przez 25 lat, do roku około 2008-10 – w Polsce funkcjonował rynek pracy pracodawcy. Bezrobocie rosło z roku na rok i malało PKB. Nadmiar kandydatów do pracy powodował, że pracodawcy mogli wśród nich przebierać. Średni czas poszukiwania pracy w zawodach specjalistycznych wynosił między 6-12 miesięcy. Podążając za Gazetą Prawną:
Najgorsza sytuacja na polskim rynku pracy panowała w lutym 2003 roku. Zanotowany wówczas poziom bezrobocia sięgał 20,7 proc.
Rok później kraj zaczął wychodzić z kryzysu. Od końca lutego 2004 roku bezrobocie praktycznie już tylko spadało. By w 2008 roku odzyskać tzw. równowagę z połowy lat 90-tych. Bezrobocie spadło wówczas poniżej 10 proc. Następnie wzrosło chwilowo do 14,4 proc. w lutym 2014. Lecz od tego czasu już nieustannie spadało aż do 2020 roku. Mieliśmy 5 lat tzw. ‘tłustych’, gdzie rosło PKB, a pracownicy w sporej części branż mogli przebierać w ofertach pracodawców. Podkreślę: w części, lecz nie we wszystkich.
Czym charakteryzowały się 'czasy tłuste’?
Spadek bezrobocia i przechodzenie rynku pracy w rynek pracownika miało poza aspektami ekonomicznymi, kilka kluczowych przyczyn:
- Szczególny wpływ miał rosnący od lat niż demograficzny i związana z tym zmniejszająca się liczba nowych sił produkcyjnych.
- Polska przestała być zaliczana do tzw. rozwijających się krajów Europy. Co za tym idzie przestała być postrzegana jako dostawca taniej siły roboczej. Miejsce polskich tanich pracowników zajęli Ukraińcy czy Białorusini.
- Dający się zauważyć na przestrzeni ostatnich lat (w niektórych branżach, szczególnie IT jeszcze do połowy 2020) wzrost wynagrodzeń spowodował, że do naszego kraju zaczęli napływać masowo obcokrajowcy, których zarobek zachęcił do podejmowania mało atrakcyjnych dotąd zawodów, jak np. kasjerzy w sklepach sieciowych, dostawcy czy pracownicy sezonowi w ogrodnictwie, etc.
- Stopniowy wzrost PKB powodował także wzrost samoświadomości zakupowej klientów. Na rynku rozwijały się z sukcesem firmy stawiające na jakość świadczonych usług czy produktów. Wpływało to z kolei na konieczność zatrudniania w tych firmach specjalistów z odpowiednim stopniem wiedzy i doświadczenia.
Pandemia wywraca nasz świat…’chude czasy’.
Wszystko uległo definitywnie zmianie już w drugim kwartale bieżącego roku. W efekcie narastającej pandemii i kolejnych decyzji rządowych. Nie jest moim zadaniem oceniać, czy i które z nich były słuszne. Zadziwia mnie jednak obraz przedstawiany w oficjalnych statystykach vs otaczająca nas rzeczywistość.
Jestem blisko z ludźmi, zarówno szefami firm jak i pracownikami – i słyszę tylko jedno: ogromna niepewność, dramat i wszechogarniający bałagan.
Ekonomiści ostrzegają: 1,5 bln długu publicznego. Spłacać go będę kolejne pokolenia…
Konieczny jest konkretny plan zmian głęboko strukturalnych, plan post-covidowej odbudowy. Pieniędzy brakuje nie tylko organizacjom. Brakuje środków na bieżące koszty życia wielu ludziom. Wyprzedają samochody, rezygnują z leasingów, 'przeformatowują’ kredyty. Wystawiane są na sprzedaż nieruchomości, które jeszcze chwilę temu stanowiły dla wielu zabezpieczenie na tzw. ‘czarną godzinę’. Drastycznie rośnie inflacja i spada realna wartość złotówki.
Czy podobnie postrzegasz covidową rzeczywistość ?
Dla równowagi sięgam do badań zewnętrznych. W ramach jednego z nich, przeprowadzonego przez Eurofound: Living, working and COVID-19, COVID-19 series, Publications Office of the European Union, Luxembourg (kwiecień i lipiec 2020) – badanym postawiono między innymi pytanie: ‘Biorąc pod uwagę sytuację finansową swojego gospodarstwa domowego za 3 miesiące, czy myślisz, że będzie ona lepsza, pozostanie taka sama czy będzie gorsza?’
Wykres poniżej przedstawia stanowisko respondentów z krajów europejskich przekonanych, że ich sytuacja finansowa pogorszy się za trzy miesiące.
Polska znajduje się na 23 miejscu pośród 27 krajów członkowskich Unii Europejskiej. Z nami w bardziej realistycznym postrzeganiu świata są już tylko Słowacja, Bułgaria, Grecja i Chorwacja.
Dla lepszego zobrazowania sytuacji w Polsce jeszcze jeden wykres – osobiste zaufanie do rządu. Polska przoduje tu niechlubnie i 'dziwnym’ zbiegiem okoliczności ponownie znajdujemy się w podobnym jak wyżej towarzystwie. Wykruszyła się z niego tylko Grecja.
Pytanie ankiety dotyczące zaufania do rządu brzmiało dokładnie: ‘Proszę odpowiedzieć na skali 1-10, jak bardzo osobiście ufasz każdej z poniższych instytucji’. 1 – Kompletnie nie ufam; 10 – Ufam całkowicie.
Ważne jest, że w przypadku Polski jak i krajów oznaczonych na powyższych wykresach * (gwiazdką) – może mieć miejsce niższa, uznana za istotną statystycznie, rzetelność odpowiedzi respondentów.Być może odpowiedzi udzieliło mniej respondentów. Niemniej jednak wykresy bardziej wiarygodnie obrazują w mojej opinii sytuację w jakiej żyjemy, niż hurraoptymistyczne publikacje statystyk rządowych.
Zobacz część 2 artykułu.