Jest wiele rzeczy, które rozgrywają się wokół nas, o których nie mamy pojęcia. Wielki świat żyje swoim rytmem, podczas, gdy my – własnym. Jesteśmy tak zafiksowani na punkcie osobistych spraw, że o innych nie chce nam się nawet myśleć. Cywilizacja zrobiła na szczęście tak ogromny postęp, że tematy wyjątkowe trafiają do wiadomości publicznej praktycznie w ułamku sekundy, dzięki mediom, w tym nowym mediom i nowej technologii.
Miesiąc temu 15 marca br w porannych godzinach w Czelabińsku eksplodował meteoryt. Miał średnicę około 17–20 metrów i masę wynoszącą do 10 tysięcy ton. W tym samym dniu, około 15 godzin później, w pobliżu Ziemi przeleciała inna planetoida 2012 DA14 (obecna nazwa to (367943) Duende) o średnicy około 50 metrów, odkryta już wcześniej w 2012 roku. Upadek meteorytu i przelot planetoidy nie były jednak ze sobą powiązane. Dowiedzieliśmy się o tych wydarzeniach w ułamku sekundy. Zastanawiałam się jak to się dzieje, że jednoczymy się wokół wspólnych spraw, chociażby unijnych, a nie jesteśmy w stanie zapobiec katastrofom, takim jak ta na Uralu.
Czy zdajesz sobie sprawę, że naszą orbitę przecina regularnie około 2000 asteroid, które swoją wielkością poważnie nam zagrażają.
W górach Ural eksplodował meteoryt – zaledwie mały odłamek asteroidy, a zniszczenia po wybuchu są ogromne, w tym wielu poszkodowanych ludzi. W miniony piątek jak podała NASA, przeleciała obok Ziemi ‘niemal o włos’, bo około 27 tys. km od jej powierzchni także asteroida. Dla porównania – pierwsza asteroida, która została zauważona w 1991 roku, minęła Ziemię około 170 tys. km. Podobno jeszcze nigdy astronomowie nie zaobserwowali obiektu tego typu, który tak bardzo zbliżyłby się do naszej planety, jak ten w minionym tygodniu.
To jest chyba powód, żeby na moment się zatrzymać…
Pamiętam, jak kilka lat temu trafiłam na książkę, która wywarła na mnie ogromny wpływ. Polecam ją gorąco, bo wiem, także z opinii znajomych, którym ją poleciłam, że potrafi otworzyć horyzonty, przestawiając sposób myślenia na całkiem nowe tory. Czytając ją sprawy bieżące, w tym tak ważna dla nas kariera, tracą swoją wagę i kurczą się do nieistotnych.
Krótką historię prawie wszystkiego napisał Bill Bryson. W mistrzowski, jak dla mnie sposób przedstawił w pigułce to, czego nie dowiemy się ze szkoły. Prosto i inspirująco opowiedział między innymi o naukowych odkryciach, dotyczących funkcjonowania naszej planety w całym systemie i człowieka w świecie fizyki kwantowej.
Krótka historia…mówi – cytując za The New York Times – o świecie materialnym od najmniejszego kwarka po największą galaktykę – i dzięki temu otwiera oczy na to, co dotąd było dla wielu z nas niedostrzegalne.
Wracając do wątku kosmosu, Bryson podaje, że na początku XXI wieku odkrytych i nazwanych było około 26 tysięcy asteroid z miliarda, które dryfują sobie gdzieś w przestrzeni. To co mnie mocno zaskoczyło, to fakt, że jak dotąd grono osób, które aktywnie bierze udział w poszukiwaniach asteroid, jest najczęściej porównywane do nieco większej liczby od… załogi przeciętnego McDonald’sa!
Nurtuje mnie pytanie, czy temat planetoid jest tak mało interesujący, czy też z uwagi na fakt, że nie mamy wpływu na ich bieg, jest odpuszczany. Bryson podaje, że asteroida o średnicy 100 metrów, jest w stanie być dostrzeżona przez ziemskie teleskopy dopiero na kilka dni przed eksplozją i to w momencie, gdy teleskop byłby wycelowany dokładnie w jej stronę. Co, jak dodaje, jest mało prawdopodobne…
fot: meteoryt Heat Shield Rock na powierzchni Marsa, NASA