Dyskutowaliśmy parę dni temu w gronie przyjaciół, na ile zdolni jesteśmy do podejmowania ryzyka i przekraczania własnych barier. Czy znasz granice własnej strefy komfortu? Nie chodzi o dom, rodzinę czy pracę, lecz generalnie o otwartość na podejmowanie ryzyka w sytuacji mało lub zupełnie nieznanej. W nowym środowisku, branży, wśród niedawno poznanych ludzi.
Gdy wszystko wokół jest znane, a życie przybiera formę przewidywalnej rutyny – spora część z nas nie oczekuje niczego więcej. Są też tacy, do których należę, gdzie każdy dzień przynosi nowe, nieznane dotąd sytuacje ale i możliwości. Często wiążą się one z dużym nakładem wysiłku, przy ryzyku nieznanego efektu. Podejmuję je tym pewniej, gdy wiem, że mam szansę zrobić coś dobrego dla innych, siebie i świata.
Nawet najmniejsza rzecz, która jest nowa, pociągać może duże zmiany w naszym życiu. Jeśli wiesz, jaki chcesz osiągnąć cel – zmiany a przy tym ryzyko niepowodzenia wpisane są w naszą codzienną aktywność.
Mądry człowiek powiedział kiedyś o porażkach, że są 'szansą na to, by wszystko zacząć od nowa – tylko inteligentniej’
Gotowość do zmian i przekraczania tego co znane – własnej strefy komfortu – zależna jest wg mnie od tego, jak szybko poddajesz się przy pierwszych oznakach niepowodzenia. Lub jak bardzo wierzysz w siebie i sens tego co robisz, by z każdej drobnej lub większej porażki wyciągnąć lekcję i iść do przodu. Wkrótce wrócę do tematu, tymczasem zastanów się nad tym – nad własną postawą i motywacją, bo to bardzo ważna strona naszej osobowości, której zwykle nie zauważamy.